A zasypie na pewno. Jutro. Jeśli dacie dzieciaka mnie, nie zginiecie w zamieci. To proste. Maniek patrzy się na bobasa i chwyta go swą trąbą. Kiedy wygląda na to że chce go dać Diego który już szykuje się by trzymać w pysku bobasa, daje go Sidowi Maniek: Trzymaj swojego pieszczocha. Idziemy go oddać ludziom. Dokładnie w tym samym czasie, dokładnie te same słowa dokonały we mnie i w moim mężu rewolucji myślowej. A chodzi o ten fragment z Apokalipsy: „Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to, że złych nie możesz znieść […] Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości […], nawróć się i poprzednie czyny podejmij!” (Ap 2,5). Oboje odczytaliśmy te słowa dokładnie tak samo. Oboje zrozumieliśmy w jednej sekundzie, co chciał powiedzieć nam Jezus. Było to wezwanie, aby na nowo stać się gorącym (Ap 3,15)! Jezus wezwał nas do powrotu do pierwotnej gorliwości i do większej wierności Jemu (Ap 3,19). A wszystko rozjechało się przez słabą dyscyplinę w naszym życiu. Dyscyplinę myśli, słów i działań. Dyscyplina - to słowo, które dziś wyróżnię i wierzę, że Bóg pragnie, by pracowało również w tobie. Zauważam bowiem, że nie pomnożę swoich min bez samodyscypliny. Gdy tylko przestaję zmuszać rozum do właściwych spraw i rzeczy (a niestety zdarza mi się to) pojawia się zniechęcenie i odstępowanie od pierwotnej miłości. Odstępuję od poprzednich właściwych czynów, rozleniwiam się, brak mi wierności w korzystnych postanowieniach, nie staram się i poddaję się w realizacji wspaniałych celów. Dotyczy to zarówno modlitwy, jak i przygotowania się do audycji radiowej, promowania książki, zadbania o dom czy związek, po regularne ćwiczenia fizyczne. Gdy przegrywam z: „to nie ma sensu; nikt mnie nie chwali; nie chce mi się; po co się w ogóle starać; to na nic; nikt i tak tego nie dostrzega i nie potrzebuje; to nic nie daje; to nie działa; boję się”, to zawijam w chusteczkę wszystko to, co powinno być pomnożone (Łk 19,20-21). Psalm 35,27 zawiera sentencję: „Wielki jest Pan, który chce pomyślności swojego sługi”. TAK! Otrzymujesz od Boga minę, więc to On sam chce twej pomyślności. To On sam nakazuje: „Obracaj tym, aż wrócę” (Łk 19,13). Otrzymujesz coś, by pomnażać to na swój sposób, tempo i miarę (Łk 19,13), ale pomnażać. W Ewangelii św. Łukasza odkrywam prawdę, że pomyślność i pomnażanie mają swój start w samodyscyplinie. Zarządca zostawia ci pieniądze i wyjeżdża. Pan zostawił ci coś; to może być jakaś pasja, jakieś zamiłowanie, jakaś inspiracja, może idea, predyspozycja, twoja relacja, powołanie, może szczególny charyzmat lub zdolność. Otrzymałeś to po to, abyś dzięki temu Bogu, a w efekcie sobie i ludziom przyniósł zysk. Zysk na swoją miarę, tempo i czas, ale ZYSK. W momencie, gdy nikt nie patrzy na ciebie, kończy się dyscyplina, a zaczyna samodyscyplina. Tylko ty sprawujesz nad sobą kontrolę i to ty decydujesz, co dalej. Zauważ, że niektórzy ze sług odmawiają posłuszeństwa i swoim marudzeniem zarażają zniechęceniem pozostałych (Łk 19,14). Zatem praca zaczyna się jedynie dla dwóch posłusznych (trzeci nie robi nic, być może pod wpływem tych biadoleń zwątpił i przeląkł się, więc chowa minę). Liczy się więc twoje wejście w posłuszeństwo i wierność, mimo obaw w sercu, mimo przeciwności w myślach, głosów z zewnątrz, mimo narzekań tych, którzy podsycają cię, że nie warto się starać, nie ma co służyć dobru, bo to jest beznadziejne i nic nie daje. Jezus wróci, by zobaczyć, czego dokonałeś, ale wtedy będzie za późno na obracanie minami, na przygotowywanie się do zysku, efektu, odebrania nagrody, skorzystania z nadarzającej się okazji. Teraz jest czas na gorliwą pracę i wierność Panu, aby, gdy nastąpi czas Jego łaski, było na czym bazować, przyszedł wymarzony wzrost i abyś mógł doświadczyć spełnienia swoich pragnień. Jezus nagradza wierność Widzę jak samodyscyplina nakręca do działania, zapobiega wahaniom nastroju, lękom, spadkowi energii czy motywacji oraz działa cudownie na wzrost poczucia własnej wartości; bo nie ma nic bardziej satysfakcjonującego jak wygranie z samym sobą. W Apokalipsie czytamy: „nie znalazłem twych czynów doskonałymi wobec Boga” (Ap 3,2). Dlaczego? Bo zabrakło dyscyplinowania tego, co robię, mówię i myślę. Dlatego przestajemy być czujni. Samodyscyplina przybliża więc do doskonałości i jest gwarantem wierności, ciągłości i trwaniu przy właściwych sprawach. Zauważ, że Jezus nie nagradza zysków, ale wierność: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami” (Łk 19,17). A potem stawia jeszcze wyżej i daje jeszcze więcej (Łk 19,26). Ostatnio doświadczam wyjątkowo agresywnych pokus, którym niejednokrotnie ulegam i przez to kończy się moja przygoda z samodyscypliną. No i kiedy wierzę, że to, co czynię nie ma sensu; kiedy ulegam nachalnym podpowiedziom, że nikt i tak nie powie: „Super, dzięki”, to automatycznie jestem niewierna Duchowi Świętemu. Poprzez odstępowanie od pierwotnej gorliwości, ustępuje też radość, pewność siebie, motywacja. Odkrywam, że tylko samo zapieraniem się jestem w stanie znokautować pokusy. Tylko zamykaniem uszu na fałszywe przekazy jestem w stanie zdyscyplinować się, by ufać Jezusowi, z radością w duszy chodzić na Adorację i patrzeć na Niego w pierwotnej miłości. Tylko robieniem tego, czego mi się w ogóle nie chce wtedy, kiedy powinnam, jestem w stanie zobaczyć satysfakcjonujące pomnażanie się moich min. Pragnę cię zachęcić, byś starał się nawet, jeśli nie otrzymujesz gratyfikacji za coś. Bądź wierny temu, co obiecałeś Bogu; trwaj w tym, co już dostrzegłeś, że jest dobre; wypełnij to, co może postanowiłeś sobie kiedyś na rekolekcjach. Jezus oczekuje, że będziesz czynił to, co wydaje świetne owoce, nawet jeśli nikt tego nie widzi i ty sam jeszcze nie masz z tego powodu radości. Tak, wiem doskonale jak trudno jest obracać tym, co mamy, starać się, działać, dbać o coś, gdy nikt nas nie docenia, kiedy nikt nie powie: „Dziękuję”. Wiem, jak trudno się dyscyplinować do działania, jeśli nie widać jeszcze owoców, brak zainteresowania tym, co mówisz czy robisz, brak oklasków, a często wręcz niedocenienie, nieprzychylność, niezrozumienie. Pamiętaj jednak, że robisz to dla siebie i dla Boga oraz, że zostajesz nagradzany publicznie za to, co robiłeś prywatnie. Gdy przyjdzie Jezus i postawi cię wyżej, wówczas poznasz jak cudownie było być gorliwym. Doświadczyłam wiele razy tej słodyczy, o czym czytałeś w książce. I będę powtarzać bez końca: tak, wiem doskonale, że nie jest łatwo, ale wiem też doskonale, że JEST WARTO! Brak wierności, gorliwości i dyscyplinowania się objawia nam też jak bardzo potrzebujemy wsparcia Ducha Świętego. On przychodzi do nas z darem wierności. A zatem prośmy o dar wierności w dobrych sprawach! Już niedługo Adwent. Cudowny czas, który przygotowuje nas na spotkanie z Miłością. To idealny moment na postanowienia, a potem na bycie maksymalnie gorliwym i wiernym w ich wypełnianiu. Módlmy się więc dla siebie nawzajem o ducha wierności. Macie może jakieś pomysły na Adwentowe wyzwania? Napiszcie, proszę, w komentarzu, bo ja właśnie jeszcze nie mam. Czekam na wasze inspiracje... Niech was spotka wiele radości!
\n \n patrzy na mnie gdy nie widzę
– Słyszę głos Evana. Odwraca się w moją stronę, a ja szybko kucam, chcąc zasłonić jak najwięcej ciała, ale on nie patrzy. Sięga po bluzę i zakłada ją na mnie. Szybko przeciągam ręce przez rękawy i zapinam zamek. – Dziękuję – mówię, podnosząc się do pozycji stojącej. – Mówiłeś, że wyczujesz, gdy ktoś będzie
Data utworzenia: 7 sierpnia 2019, 6:50. Po siedmiu latach małżeństwo Dominiki Tajner (40 l.) i Michała Wiśniewskiego (48 l.) legło w gruzach. Para właśnie czeka na termin rozprawy rozwodowej. I choć żona wokalisty Ich Troje do końca wierzyła, że jej związek uda się posklejać, pogodziła się z porażką i z nadzieją patrzy w przyszłość. O traumie rozstania, obawie przed klątwą i dramatycznym początku roku przeczytacie w wywiadzie, którego udzieliła Faktowi. Dominika Tajner Foto: Forum Gwiazd / Forum Fakt: Chciałabyś, żeby ten rok już się skończył? Dominika Tajner: Rzeczywiście wiele się wydarzyło, ale nie chcę by się skończył, bo on tak naprawdę dla mnie się zaczyna. Pierwsza połowa była bardzo ciężka, momentami koszmarna. Teraz wszystko zaczyna się prostować, po burzy zaczyna wychodzić słońce. Więc jak ma być tak jak jest teraz, rok może się nie kończyć. Możesz dziś powiedzieć, że to, co nas nie zabije, to wzmocni? Rozstanie z Michałem, choroba syna – to mocne doświadczenia. Chyba tak. Ale to nie wszystko. W tym samym czasie zmarła moja jedyna żyjąca babcia. Odeszła, gdy tańczyłam w pierwszym odcinku „Tańca z gwiazdami”, pogrzeb był podczas drugiego odcinka. Potem pozew i choroba syna. To była prawdziwa czarna seria. W pewnym momencie usiadłam bezradna i pomyślałam, że zaczynam wierzyć w klątwy, że ktoś musiał ją na mnie rzucić. Ale jeśli mam być szczera, najbardziej mnie zmieniła i pewnie wzmocniła choroba syna. Wtedy zmienia się perspektywa, pozostałe rzeczy są mniej ważne. To było najcięższe przeżycie w moim życiu. Na szczęście skończyło się dobrze. Ale zmieniło moje priorytety i przypomniało, że w życiu najważniejsze jest zdrowie bliskich. Całą resztę można poukładać. Zobacz także Choroba Maksa nałożyła się na rozstanie z Michałem, pewnie nawet nie miałaś czasu, by je tak naprawdę przeżywać? Dokładnie tak było. Paradoksalnie to, że syn trafił do szpitala sprawiło, że wszystko zeszło na dalszy plan. To przerażające doświadczenie przykryło koniec mojego małżeństwa i pozwoliło mi nie rozczulać się nad sobą. Rozdział z Michałem jakby automatycznie się zamknął i to na 100 procent. Rozstanie było dla wszystkich szokiem, nie wyglądaliście na parę, która ma poważne problemy. Twój wpis w internecie większość potraktowała jak żart. Gdy to pisałam, naprawdę chciałam, żeby to był żart. Ale nie był. Z jednej strony żałowałam, że napisałam o rozstaniu, ale z drugiej chciałam, by to się wylało. Nie miałam już siły udawać. Wbrew pozorom to mi pomogło, bo nie lubię uśmiechać się i grać, gdy nie jest dobrze. Więc nie żałuję. Z wpisu wynikało, że jesteś zaskoczona rozstaniem. Nie chcę opowiadać o szczegółach, ale ja z całą pewnością, mimo kryzysu w związku, bo zawsze się taki zdarza, nie podjęłabym takiego kroku. Potem jeszcze okazało się, że próba pierwszego doręczenia pozwu wypadła w moje 40. urodziny. Dziś chyba mogę powiedzieć, że to był prezent. Gdy go już dostałaś, chciałaś ratować związek? Nie. My dość długo borykaliśmy się z kryzysem, momentami było naprawdę ciężko, ale nie wierzyłam, że możemy się rozstać. Ja jestem typem, który walczy do końca. Myślę, że tam gdzie jest uczucie, a ono było, można zawsze wygrać. Nie ma związków, gdzie jest zawsze kolorowo. Ja walczyłabym dalej, ale Michał podjął taką decyzję i się przelało. Już nie chciałam zawracać. Z czego wynikał kryzys? Umówiliśmy się, że nie będziemy zdradzać szczegółów. Nie było jednak zdrady, jakichś traumatycznych przeżyć. Myślę, że zaczęliśmy się oddalać, gdy rozeszliśmy się zawodowo. Michał potrzebuje kobiety, która będzie w niego wpatrzona, co nie oznacza, że ja nie byłam. Dopóki wypełniał całe moje życie, było ok. Ok. dla niego. Gdy zaczęłam robić swoje rzeczy, coś się zaczęło rozłazić. Patrząc na was, widziałam silną kobietę, myślałam, że Michał takiej potrzebuje i wam się uda. Faktycznie jestem silną kobietą. Psychicznie potrafię dużo wziąć na siebie i chyba wzięłam. Odpokutowałam to jednak zdrowotnie, ale trudno mnie położyć. Nadal wierzysz w związki? Absolutnie tak i jestem na nie otwarta. Nie widzę powodu, by przez jedną relację zamykać się na innych mężczyzn. Poza tym myślę, że jestem za młoda, by być już sama. Ale relację z Michałem traktuję jak ważne doświadczenie i lekcję. Pewnych rzeczy już nie powtórzę. Dziś mimo że tak mało czasu minęło, mamy dobre relacje. Normalnie rozmawiamy, poznałam nawet jego nową partnerkę i trzymam za nich kciuki. Spędziłam z Michałem 10 lat, uważam, że to dobry człowiek, tylko poturbowany. Przeżycia z dzieciństwa pewnie będą się za nim jednak ciągnąć. Nie było złości, że ma już nową partnerkę? Nie, gdy ona się pojawiła, dla mnie to był już rozdział zamknięty. Tak jak mówiłam, potrafię walczyć do ostatniej kropli krwi, ale jak jest o co walczyć, gdy nie – zamykam sprawę. Nie mam żalu do Michała, nie czuję złości. Jestem tu i teraz i patrzę już tylko do przodu. Więc jakie plany? Wróciłam do mojej kariery coachingowej, prowadzenia szkoleń. Mam fioła na punkcie samorozwoju i samoświadomości, chcę to rozwijać. Pojawiła się opcja prowadzenia konferansjerki, jest też szansa na współpracę z telewizją. Więc niech ta dobra passa trwa... Rozmawiała Anna Zasiadczyk Zobacz także: Dominika Tajner ma szansę zostać gwiazdą "Dzień Dobry TVN”! Wiśniewski i Tajner razem na koncercie! Fani przecierali oczy ze zdumienia /4 Dominika Tajner i Wojciech Jeschke Damian Żak / Kapif Dominika nie ma zamiaru walczyć w sądzie z byłym mężem /4 Dominika Tajner i Michał Wiśniewski Aleksander Majdański / Zależy im na eleganckim rozstaniu /4 Michał Wiśniewski licencja FAKT Michał obecnie ma już nową partnerkę /4 Dominika Tajner i Michał Wiśniewski Instagram Teraz Dominika skupia się na przyszłości Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Data utworzenia: 26 listopada 2023, 16:04. W kampanii politycy deklarują troskę a obywateli, ale po wyborach nie chce im się nawet po sobie posprzątać. W całej Polsce można znaleźć

Czerwiec wypełniony jest wieloma ważnymi wydarzeniami. Mieliśmy już Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, była już Uroczystość Trójcy Przenajświętszej. Można zastanowić się – co jeszcze? Dzisiejszy dzień, wieńczy duchowy tryptyk czerwcowy. Czerwiec odsłania przed nami ważne tajemnice. Wydaje się, że każda powtarzalna uroczystość, ma coś wnosić w nasze życie. Z roku na rok, przywołujemy te same wydarzenia, te same treści, próbując przeżyć dany dzień w godny i świąteczny sposób. Wydaje mi się, że tej „powtarzalności” nie wykorzystujemy jednak do końca we właściwy sposób. Dlaczego tak się dzieje? Ostatnio cytowałem pewną myśl… „ludzie chcieliby być dobrzy, ale po prostu nie wiedzą co mają zrobić, żeby się takimi stać”. Podobnie ma się z różnymi wydarzeniami – może i jest pragnienie, by coś zrobić, ale nie wiadomo jak. To w teorii nie brzmi groźnie, ale w życiu codziennym staje się bardzo niebezpieczne. Możemy „nie wiedząc” stracić bardzo wiele. Może wydawać się nam, że nic się nie stało, że nic nie tracimy, ale na dłuższym odcinku czasu, możemy zaobserwować, jak zamazują się pewne tradycje, jak niewiele z nich się rozumie, jak urzędowo-zawodowo traktuje się pewne sprawy. „Powtarzalność” bez głębszego rozumienia, może spowodować, że w naszej mentalności coś skarłowacieje, aż w końcu całkowicie upadnie. Dlaczego o tym piszę? Dziś staje na rynku, przed przygotowanym ołtarzem na Boże Ciało i podchodzi pewna osoba i delikatnie zwraca uwagę, by przesunąć delikatnie brzózki, by odsłonić napisy, które umieszczone są na „plakatach”. Ucieszyło mnie to zaangażowanie, bo warto czynić coś razem, wykorzystując inny punkt widzenia, innych osób. Jednak to, co było najważniejsze w tym „spotkaniu” z tą osobą, to jej słowa, które padły później: „bo ten napis, to zasadnicza treść tego ołtarza i jak ludzie pójdą i nic nie zobaczą, to nic też nie zrozumieją”. Chodziło o napis: „Święta Rodzina z Nazaretu spraw, by nasze rodziny były ogniskami wspólnoty i wieczernikami modlitwy, autentycznymi szkołami Ewangelii i małymi kościołami domowymi”. Ktoś mógł pomyśleć – ołtarz przygotowany, wszystko jest na miejscu, więc „koniec pracy”. Zapominamy jednak o właściwym sensie tego wszystkiego. Ołtarz jest ważny, dekoracja również, ale „zasadnicza treść” dopiero nastąpi. To ON Chrystus w tajemnicy Eucharystii zostanie przyniesiony procesyjnie i postawiony na tym ołtarzu, nie jako zwieńczenie dekoracji, ale jako ZASADNICZA TREŚĆ. Ten ołtarz, jak i każdy w różnych kościołach, nie miałby znaczenia, żadnego sensu, gdyby nie Chrystus. Patrzę, ale nie widzę… bo widzimy rzeczy, których nie ma, a nie możemy zobaczyć tego, co jest faktycznie. Spodobała mi się historia przytoczona przez księdza na kazaniu. Mówił on o człowieku, który idąc przez pustynię, zmagał się ze zmęczeniem, głodem i pragnieniem. Przemierzając tak już długi czas pustynię walczył o każdy metr drogi. W pewnym momencie stanął na wniesieniu i zobaczył przed sobą oazę. Jednak rozum podpowiadał mu, że to fatamorgana. No bo skąd tutaj nagle na pustyni takie dobrodziejstwo. Tak bardzo uwierzył swojemu rozumowi, że nie uczynił już kroku naprzód i w końcu zmarł. Po paru dniach przechodzili tamtędy Beduini, którzy zobaczyli zmarłego człowieka. Stanęli nad jego wyschniętym już ciałem i jeden do drugiego rzekł: jak to możliwe, że mając wodę na wyciągnięcie ręki i tak wiele jedzenia, nie móc przejść tego krótkiego odcinka, by się uratować. Rozum podpowiada nam wiele rzeczy i czasami tajemnice, które są na wyciągnięcie ręki nie są przez nas odkrywane, bo wydają nam się one niemożliwe do zrozumienia, do przyjęcia. Wolimy widzieć coś, czego nie ma, niż zobaczyć coś, co jest rzeczywiście. Czy dziś, kiedy pochylamy się nad tajemnicą Eucharystii i obecności Jezusa pomiędzy nami, kiedy przemierzamy kolejny raz, ulice naszych miast w procesji z Jezusem pomiędzy nami, zobaczymy Go i przyjmiemy? Czy raczej uwierzymy w coś, czego nie ma i pójdziemy za tym, próbując żyć jako chrześcijanie. Zobaczmy dziś i uwierzmy – ON JEST POŚRÓD NAS. Dziś otwiera się przed nami nowa przestrzeń duchowa, która zaprasza nie tylko do uczestniczenia w kolejnej uroczystości, wspomnieniu, wydarzeniu jakim jest procesja. Dzisiejsza przestrzeń zaprasza do przeżycia prawdy, że Jezus pragnie być pośród nas, wszędzie tam, gdzie jest obecny każdy z nas.

Goście. Napisano Październik 1, 2007. Czytałam kiedyś o tym w gazecie. Pisało,że jak osoba zamyka oczy w trakcie całowania to jest wrażliwa,romantyczna i bardzo uczuciowa. Jeśli ma oczy
Ludzi cechuje wiele rzeczy, przynajmniej teoretycznie jesteśmy najinteligentniejszymi istotami na planecie. Pogląd ten wydaje się być nieco zachwiany, gdy pojawiają się promocje na karpie przed świętami, ale z grubsza uznajmy, że jesteśmy niepodważalnie najinteligentniejsi. To my wymyśliliśmy Internet, porno i „Last Christmas”, kawałek o suce, która złamała facetowi serce a i tak wszyscy słysząc dwie pierwsze nuty myślimy o świętach Bożego Narodzenia. [fuck logic] Jak widać jesteśmy inteligentni i trochę niedorozwinięci jednocześnie, cóż, nazwijmy to anomalią. Pomimo tak wielu możliwości robienia fajnych, ciekawych rzeczy, wszyscy bez wyjątku robimy rzeczy, które są totalnie bez sensu. Szczególnie gdy nikt nie patrzy. Skoro już udało nam się to wszystko ustalić to przejdźmy do konkretów, poniżej znajdziecie listę rzeczy, które robimy wszyscy, wystarczy że ludzkość straci nas z oc Udajemy, że rozmawiamy przez telefon, gdy: wchodzimy do sklepu i nie chcemy aby sprzedawca pytał się „W czym nam może pomóc” udajemy, że nie widzimy kogoś kogo nie lubimy zorientujemy się, że poszliśmy w złą stronę, udajemy, że telefon wibruje i „Tam jesteś? Szedłem w przeciwnym kierunku, zaraz zawrócę”. Jeśli mogę być szczery, a mogę, to podpunkt a u mnie jest stosowany notorycznie, nienawidzę rozmawiać ze sprzedawcami w sklepach. Jak wchodzę po buty, bluzę, albo marchewkę to wiem czego chcę, jeśli nie wiem to i tak chcę się rozejrzeć. Nie pomagajcie mi, plizzzzzzz. Zaglądamy do lodówki Ja potrafię kilka razy dziennie zajrzeć do lodówki i nic z niej nie wyciągnąć. Muszę po prostu ją otworzyć, zerknąć czy wszystko jest okey, zamknąć. Oglądanie filmów z rodzicami Zawsze, gdy oglądam film z rodzicami i pojawiają się sceny z nagimi kobietami to czuje się jakbym zaraz miał zostać skarcony, że to widzę. Dziwnym trafem wtedy zawsze zaglądam do telefonu. Przygotowujemy się na sukces Każdy z nas ma przed sobą jakieś ważne wydarzenie, niech to będzie rozmowa o pracę. Zawsze wyobrażamy sobie, że wszystko idzie okey, układamy sobie w głowię całą scenę oraz przemówienie. Oczywiście jeśli faktycznie się uda zapominamy języka w buzi i jedyne co potrafimy wydukać to „t-t-t-t-t-tak”. Napijesz się czegoś? Większość z nas (w tym ja) odpowie nie, nawet jeśli umieramy z pragnienia. Liczymy na lajki Za każdym razem, gdy publikujemy coś na Facebooku lub Instagramie liczymy na lajki i splendor. Jeśli nam się przyfarci i naprawdę ich trochę zbierzemy, to czujemy się jak Rihanna. Chodnik Nie depczemy po liniach na chodniku, bo nie. Schody Liczymy schody, po których idziemy. Ex Wszyscy świeżo po rozstaniu stalkują profile swoich byłych. Wszyscy, bez wyjątku, nie zaprzeczaj. Grzebiemy w śmietniku Śmietnik oczywiście jest pod zlewem, jak to przystało na tradycyjny polski dom. Grzebiemy w nim zawsze, gdy gotujemy makaron, kaszę albo ryż. Niby przeczytaliśmy ile to badziewie ma się gotować, ale jakoś zapominamy o tym. Gdy ktoś nas wkurzy To prawie zawsze pokazujemy mu ukrytego fakersa, mówiąc przy tym w myślach najgorsze wiedźmińskie zaklęcia. Komentujemy Każdemu zdarzyło się skomentować artykuł po przeczytaniu wyłącznie jego tytułu. Grzebiemy w nosie Szczerze mówiąc najczęściej robią to mężczyźni za kółkiem, dodatkowo z jakiś dziwnych przyczyn oglądają na palcu to co im udało się wyciągnąć. Zresztą po kichnięciu w chusteczkę też chętnie oglądamy co tam zostało. Drapiemy się po kroczu Tak po prostu jest. Gdy telefon się zawiesza Wtedy jest tylko jedna rada, trzeba zdecydowanie mocniej wcisnąć jego ekran. To nie pomaga ale tak po prostu trzeba zrobić. Puszczamy bąki Od tego się nie ucieknie, wystarczy tylko, gdy nasz współlokator, żona, dziewczyna, facet, maż wyjdzie z pokoju. Ta ulga. Sprawdzasz zamki Niech pierwszy kamieniem rzuci ten, kto nie sprawdza dwa razy czy zamknął drzwi lub samochód. Ja czasami potrafię wracać się na 4 piętro, ponieważ nie jestem pewien czy w chwili przekręcania zamka drzwi były zamknięte. Jaka fajna piosenka Posłucham jej bez przerwy i tak aż do porzygu. Wycieramy rozlaną ciecz Skarpetką… po co komu mop? Używamy nie swoich kosmetyków Każdy facet i każda kobieta przynajmniej raz w życiu użyła kosmetyków swojej drugiej połówki. Nie wiem po co, nie wiem dlaczego, ale tak się dzieje. Tutaj pragnę napisać… kochanie, odkupię Ci ten krem. Robimy selfie Nie takie zwykłe selfie, czy te z cyckami, czy wypiętym tyłkiem. Robimy selfie z minami specjalnej troski, których potem i tak nikt nie zobaczy. Przy okazji sprawdź ten wpis: 10 typów najgorszych zdjęć w sieci. Telefon Skoro już jesteśmy przy telefonie, to gdy ktoś weźmie nasz do ręki to modlimy się by nie zajrzał do galerii, nawet jeśli nie ma w niej nic kompromitującego. Wąchamy ubrania No cóż, trzeba się upewnić, że są jeszcze okey. Słuchamy „Last Christmas” W lipcu. Wyobrażamy sobie, że: Trafiliśmy „6” jesteśmy popularnymi aktorami lub piosenkarzami Szczerze mówiąc mógłbym chyba tą listę tworzyć bez końca, cóż jesteśmy dziwni. Ile rzeczy z tej listy ostatnio zrobiliście? Ja jestem wręcz uzależniony od podpunktu „a” z pierwszego punktu. Jeśli brakuje Ci czegoś w mojej liście to podziel się swoim pomysłem w komentarzu. Jeśli chcesz być jeszcze bliżej mnie i społeczności bloga to zajrzyj koniecznie do mojej grupy polub mój fanpage: lub wbijaj na Instagrama:
Gdy nie odwzajemnia ona zainteresowania mężczyzny, może wywołać także inne negatywne emocje. Spojrzenie intymne. Gdy wzrok przykuwa dana kobieta, mężczyzna często nie potrafi go od niej oderwać. Długie spojrzenie jest naturalnym przejawem zainteresowania mężczyzny kobietą, wskazuje na chęć kontynuowania znajomości. Data utworzenia: 7 sierpnia 2020, 7:27. Klaudia El Dursi (31 l.) spędziła wspaniały tydzień z partnerem i znajomymi na łódce w Saint-Tropez. Jej ukochani synowie Dawid (10 l.) i Jaś (5 l.) nie mogli podziwiać widoków na francuskiej riwierze, bo pozostali w domu pod odpowiednią opieką. Modelka tłumaczy, że jej zdaniem rodzicom od czasu do czasu należą się wakacje od dzieci. Klaudia el Dursi Foto: klaudia_el_dursi / Instagram Każdy rodzic wie, że wakacje z dziećmi nie zawsze wiążą się z odpoczynkiem. Pociechy trzeba cały czas pilnować, a już szczególnie kiedy jesteśmy na wyjeździe nad wodą. Dlatego czym innym jest urlop bez dzieci. Taki ma za sobą Klaudia El Dursi. – Rodzina i dzieci zawsze są u mnie na pierwszym miejscu. Jednak nie widzę nic złego w tym, żeby zaplanować część wakacji w ten sposób, że dzieci i rodzice spędzają je oddzielnie – mówi nam prowadząca „Hotel Paradise”. El Dursi dodaje, że zapewniła synom najlepszą opiekę i taka krótka rodzinna rozłąka ma same zalety. – Jeśli tydzień jestem bez chłopców, zawsze gdy z powrotem się widzimy, jestem bardzo za nimi stęskniona. Wciąż jestem jeszcze młoda, więc wypad wakacyjny ze znajomymi to dla mnie naturalna sprawa – tłumaczy. Klaudia El Dursi relacjonowała swój wakacyjny pobyt w mediach społecznościowych. Modelka i prezenterka często publikuje zdjęcia ukazujące jej walory. Jak zdradziła nam ostatnio, jej partner jest bardzo tolerancyjny i nie złości się nawet, kiedy zobaczy rozebrane zdjęcia ukochanej w internecie. – Ciało to nie jest dla mnie temat tabu, dla Jacka też nie. Zdjęcia, które wrzucam, są subtelne i delikatne, a nie nachalne i wyuzdane – tłumaczyła nam piękna prowadząca show „Hotel Paradise”. – Jacek jest ze mnie dumny, cieszy się, jak patrzy na moje piękne zdjęcia. Gdy poleciałam na Bali i nagrałam specjalnie dla niego filmik, jak w samej bieliźnie tańczę na balkonie, poradził mi, żebym wrzuciła go do sieci. I tak też zrobiłam – opowiadała nam w lipcu modelka. Klaudia El Dursi czeka na premierę „Hotelu Paradise 2” Już jesienią na antenie TVN7 zadebiutuje druga edycja popularnego randkowego programu „Hotel Paradise”. W roli prowadzącej ponownie zobaczymy Klaudię El Dursi. Program nagrywany był na początku roku na rajskiej wyspie Bali i miał być emitowany od razu po finale pierwszej transzy. Z powodu epidemii koronawirusa stacja postanowiła jednak wstrzymać emisję drugiego sezonu. Zobacz także: Małgorzata Rozenek dla Faktu: Kraje muzułmańskie mają lepszą opiekę prokreacyjną niż my Piętno serialu "13 posterunek". Problemy Piotra Zelta Aleksandra Żebrowska urodziła! To jej trzecie dziecko! /5 Klaudia el Dursi klaudia_el_dursi / Instagram Modelka ma za sobą wakacje bez dzieci /5 Klaudia el Dursi klaudia_el_dursi / Instagram Razem z partnerem spędziła tydzień na wakacjach w Saint Tropez /5 Klaudia el Dursi klaudia_el_dursi / Instagram Jednak, jak mówi w Fakcie rodzina zawsze będzie dla niej najważniejsza /5 Klaudia el Dursi klaudia_el_dursi / Instagram Po takim wyjeździe modelka jest bardzo stęskniona za swoimi synami /5 Klaudia el Dursi Michał Pieściuk / Ale i wypoczęta! Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Hypebae, już taka z ciebie hypebae. Na insta, nie na fejsie, zrzuć ciuchy po koncercie, już taka z ciebie hypebae. Hypebae, już taka z ciebie hypebae. Już któryś raz cię widzę, bo robił
zapytał(a) o 17:37 Patrzy na mnie, gdy nie widzę. Od pewnego czasu zauważyłam, że mój sąsiad i można powiedzieć przyjaciel (bo tak go też traktuję z jednej strony) ciągle się na mnie patrzy, gdy "nie widzę". Ostatnio byłam z jego siostrą po niego, bo był na imprezie to też gapił się na mnie gdy ja na niego nie, zaczęłam rozmawiać z jego znajomymi to też patrzał na mnie, bo nie zwracałam wtedy na niego uwagi. Kiedy mnie widzi to czasem się lekko uśmiechnie i głównie patrzy, kiedy spojrzę odwraca wzrok, spuszcza lub patrzy gdziekolwiek się da. Nie mam pojęcia co mam zrobić, podoba mi się on mimo wszystko i nie wiem czy ja mu też. Co mam zrobić? bardzo mi na nim zależy, ale jest jeden malutki problem - jest 7 lat różnicy między nami chociaż ani on nie wygląda na starszego, ani ja na młodszą więc nie było by tego widać i nie jest jakiś zboczony ani nic takiego. Znam go bardzo dobrze i wiem jaki jest - takie komentarze są zbędne. Co mam zrobić i co mam o tym sądzić? Tłumaczenia w kontekście hasła "patrzy się pan na mnie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Ale patrzy się pan na mnie. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Ostatnio dostrzegam wokół mnie bardzo wiele ludzkiego bólu. W szkole mojego syna zmarł 12 letni chłopiec, po długiej walce z chorobą. Gdzieś obok ludzie chorują, umierają, tracą pracę, rozwodzą się, nie mogą mieć dzieci - różne cierpienia, na wielu płaszczyznach. Czasem dotyka mnie to bezpośrednio, innym razem nie. Uczę się jednak stawiać granice przyjmowania i tulenie w sobie nadmiaru ludzkiego bólu, tak by i mnie on nie przygniótł. Jednak to, co widzę i słyszę, napawa mnie ostatnio ogromnym smutkiem. Gdy umarła moja mama, usłyszałam w dzień jej pogrzebu, że mam się nie mazać przy dzieciach, że nie powinnam zabierać ich na pogrzeb ukochanej babci i teraz mam przestać ryczeć, bo im to nie pomaga. Gdy mój syn kilka tygodni później dostał trudną diagnozę, usłyszałam, że po nim nic nie widać. Mam udawać, że to się nie dzieje, bo cóż to za choroba, skoro jej nie widać z boku? I że mam się modlić, najlepiej do świętej Rity. Koniecznie też powinnam zacząć odmawiać pompejankę, wtedy mój syn cudownie ozdrowieje. Znawców od przeżywania mojego bólu była masa. Zatrważająca ilość tych, którzy wiedzieli lepiej ode mnie, co i jak mam czuć, widzieć i przeżywać, jak się modlić i jaką duchowością żyć. Pojawiali się i doradzali, nie pytani o zdanie, i na wszystko mieli gotową receptę, choć przyznać należy, że uszytą nie na moją miarę. I tu można by skończyć, mówiąc o tym, że świat jest zły, a ludzie głupi, ale wcale tak nie jest… Patrzę też na siebie i na tych, którzy wokół mnie cierpią. Naturalnym odruchem jest to, że chce się im pomóc. Ten odruch jednak często nieprzemyślany, niesie więcej szkody niż pożytku. Kiedy ktoś mówi o swoich problemach, naturalnym jest, że chcemy mu coś doradzić – choć warto zapytać najpierw, czy on tej rady chce i potrzebuje. Gdy widzimy płaczącego, odruchowo podajemy chusteczki ze słowami „no już, już dobrze, nie płacz”, zamiast powiedzieć „dawaj, płacz dalej, łzy oczyszczają”. Ciężko patrzy się na czyjś ból. Nie zawsze to potrafimy, szczególnie gdy cierpi ktoś nam bliski. Nie zawsze umiemy współcierpieć twórczo, po cichu. Możemy się jednak tego nauczyć… Patrzę na swoje zmagania ostatnich miesięcy i widzę, że jest wokół mnie garstka osób, przy których mogę płakać, czuć po swojemu i żyć tak, jak chcę żyć. Oni się z tym nie urodzili, to dojrzałość do której dochodzi się w praktyce, towarzysząc ludziom w ich bólu. W sercu mam bardzo żywe wspomnienie pewnej rozmowy, kilka dni po pogrzebie mojej mamy. Płakałam, opowiadając, co się we mnie i wokół mnie dzieje. Gdy skończyłam mówić, człowiek, który mnie słuchał, zapytał, czy oczekuję od niego, że coś powie, czy ma tylko słuchać. Zaskoczył mnie, bo to był zupełnie inny komunikat niż te, które odbierałam choćby na cmentarzu. Co mi to pokazało? Że chciałabym być człowiekiem bardziej słuchania, niż mówienia. Bardziej trzymania za rękę, niż wskazywania komuś, w którą stronę i w jakim tempie ma iść. Chciałabym nauczyć się patrzeć na czyjś ból oczami, które przyjmują i pozwalają być sobą, z taką dozą delikatności, że czasem warto coś powiedzieć, ale tylko czasem. Chciałabym też nauczyć się ufać tym, którzy nie tylko potrafią słuchać, ale też wiedzą, kiedy się odezwać, gdy zatapiam się w swoim smutku zbyt mocno. Odróżniać ich od pseudoznawców mojego życia. Pytać też Jezusa, do kogo i gdzie mam iść po radę, wsparcie, pomoc. I iść za Jego wskazówkami, nawet jeśli po ludzku wydają się trudne. Ufać tam, gdzie zaufanie nie będzie zdeptane czyjąś „lepszą” wizją przeżywania uczuć, wiary i bólu. To trudne. Dla mnie jako doradcy, ale też jako osoby, która potrzebuje obecności drugiego. Obecności uszytej na moją miarę.
Opis: do Czkawki, gdy ten ruszył do ataku na Czerwoną Śmierć. Stoik Ważki [edytuj] Albo my wykończymy je albo one nas! Jesteśmy Wikingami, to ryzyko zawodowe. Ci, którzy zostają niańczą Czkawkę! Opis: do wikingów, gdy nie ma chętnych na wyprawę do Smoczego Leża. Wskażesz nam drogę, demonie. Opis: do Szczerbatka.
polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. he looks at me look at me she looks at mehe's looking at me she's looking at me looking down on me lookin' at me looking down at me stares at me looks down on me looks back at me staring at me watching me Sugestie Nieśmiało tak teraz patrzy na mnie. Jego oczy ciągle są młode, kiedy patrzy na mnie. Większość ludzi patrzy na mnie podczas rozmowy. You know... most people look at me when I talk to them. Wiesz, większość ludzi patrzy na mnie i widzi kogoś kim nie jestem. You know, most people look at me and see me for someone I'm not. Sposób w jaki patrzy na mnie. A teraz patrzy na mnie i to tylko rozczarowanie. Przez cały czas patrzy na mnie i się uśmiecha. Sposób w jaki ona patrzy na mnie. Czasem, kiedy patrzy na mnie, to jakby... Kiedy patrzy na mnie, jestem posłuszna. Niech pan nie patrzy na mnie. Lecz nikt nie patrzy na mnie jak stary przyjaciel. Widzę, jak pan patrzy na mnie. Kiedy jesteśmy razem, patrzy na mnie tylko podczas śpiewania. The only time he looks at me when we're together is when we're singing. Parker nawet nie patrzy na mnie ani na Kim. I mean, Parker won't even look at me or Kim. Powinniście zobaczyć jak patrzy na mnie swoimi... głodnymi oczami. You should see the way he looks at me with his... with his hungry eyes. Ona płacze dużo, a nie patrzy na mnie. Przyłapuję ją patrzy na mnie często. Malcolm patrzy na mnie swymi zielonymi oczami. Szef kasyna patrzy na mnie bykiem. Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 565. Pasujących: 565. Czas odpowiedzi: 207 ms.
Sep 23, 2022 · Jeśli mężczyzna patrzy na Ciebie, ale nie próbuje nawiązać kontaktu w inny sposób, być może po prostu ocenia Twój wygląd lub zachowanie. Coś jest nie tak – pośpiech i stres sprawiają, że można źle zapiąć koszule lub niechcący pobrudzić ubranie. Fundacja 'Koci Pazur' Fundacyjne forum kociarzy z Poznania FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Rejestracja Zaloguj Album Download Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna » Forum Fundacji dla Zwierząt » Dział ADOPCYJNY » Tęczowy Most » Drucik Idź do strony: « 1 2 3 «» 12 13 14 «» 16 17 18 » Poprzedni temat «» Następny temat Przesunięty przez: bryniaSob 01 Paź, 2016 08:41 Drucik Autor Wiadomość Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16834Skąd: Poznań Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 01:38 _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Katarzyna Katarzyna Wiek: 56 Dołączyła: 28 Kwi 2010Posty: 1904Skąd: Internet Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 09:09 Cudny jest! A ostatnie zdjęcie...wymiata! kat Dołączyła: 18 Mar 2013Posty: 15141Skąd: Poznań Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 09:48 Jaki przystojniak Trzymam kciuki, żeby z wątrobą było wszystko ok Asia_B Wiek: 50 Dołączyła: 02 Sty 2013Posty: 2926Skąd: Poznań Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 10:25 A ja uwielbiam Jego rysiowe uszka Zdrówka Druciku, uważaj na wątróbkę, mniej picia Kochany, mniej _________________Do zobaczenia Aniele Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16834Skąd: Poznań Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 10:36 Mam wrażenie, że dotarliśmy do tego punktu, kiedy Drucik czuje się na tyle dobrze, by mieć focha Klatka jest be Jak zamykam drzwiczki, aż wzdycha No okropnie mi go tak zamykać ale też panicznie się boję, że zeskoczy np. z parapetu, źle stąpnie i już widzę jakieś otwarte złamanie A on na mnie patrzy wzrokiem, w którym widzę: "to ty ze mnie inwalidę robisz" _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Asia_B Wiek: 50 Dołączyła: 02 Sty 2013Posty: 2926Skąd: Poznań Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 10:38 Morri napisał/a: Mam wrażenie, że dotarliśmy do tego punktu, kiedy Drucik czuje się na tyle dobrze, by mieć focha Klatka jest be Jak zamykam drzwiczki, aż wzdycha No okropnie mi go tak zamykać ale też panicznie się boję, że zeskoczy np. z parapetu, źle stąpnie i już widzę jakieś otwarte złamanie A on na mnie patrzy wzrokiem, w którym widzę: "to ty ze mnie inwalidę robisz" Kasiu a co lekarze mówią? On już może brykać? czy jeszcze kości za słabe? _________________Do zobaczenia Aniele Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16834Skąd: Poznań Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 10:44 Asia_B napisał/a: Morri napisał/a: Mam wrażenie, że dotarliśmy do tego punktu, kiedy Drucik czuje się na tyle dobrze, by mieć focha Klatka jest be Jak zamykam drzwiczki, aż wzdycha No okropnie mi go tak zamykać ale też panicznie się boję, że zeskoczy np. z parapetu, źle stąpnie i już widzę jakieś otwarte złamanie A on na mnie patrzy wzrokiem, w którym widzę: "to ty ze mnie inwalidę robisz" Kasiu a co lekarze mówią? On już może brykać? czy jeszcze kości za słabe? Tylko pod nadzorem i umiarkowanie. Ruch jest wskazany, żeby mięśnie się wzmacniały, bo mocne mięśnie odciążają kości. Ale z drugiej strony staw jest w dalszym ciągu słaby. Zresztą tam się tworzy coś zupełnie nowego, bo normalne kolano to nigdy nie będzie. Rzepka np. przesunęła się zupełnie na bok Asia_B Wiek: 50 Dołączyła: 02 Sty 2013Posty: 2926Skąd: Poznań Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 11:01 Biedne Dziecko. Przyszłościowo najlepiej by było, gdyby Jego DS miał Go cały czas na oku.... _________________Do zobaczenia Aniele Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16834Skąd: Poznań Wysłany: Pon 19 Maj, 2014 11:16 Asia_B napisał/a: Biedne Dziecko. Przyszłościowo najlepiej by było, gdyby Jego DS miał Go cały czas na oku.... Też tak myślę... Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16834Skąd: Poznań Wysłany: Czw 22 Maj, 2014 13:00 Byliśmy na kolejnej wizycie ortopedycznej z rtg. Zdjęcia wyglądają strasznie. Ten odłamany kawałek kości się przesunął i jest tam ogólny misz-masz. Tym bardziej zaskakująca jest coraz lepsza sprawność Drucika. Radzi sobie coraz lepiej i z dnia na dzień ma coraz więcej do powiedzenia w kwestii zabawy Złości się, jeśli próbuje się go unieruchomić, gdy on nie ma na to ochoty - aż wzdycha z niezadowolenia Ale wet mówi, że trzeba się w niego wsłuchać: jeśli chce się bawić, niech się bawi - jeśli tylko zacznie mocniej utykać, trzeba go trochę przystopować i zmusić do odpoczynku. Ingerencja chirurgiczna teraz jest zbędna i niewskazana. Najważniejsze na ten moment jest wzmacnianie mięśni, co zresztą następuje - widać to gołym okiem Mocniejsze mięśnie gwarantują lepszą stabilność łapy. Jutro jedziemy na badanie internistyczne - mam wrażenie, że Drucisław troszkę ciężej oddycha... ale może już przeczulona jestem Cynamon Dołączyła: 16 Maj 2013Posty: 3401Skąd: Poznań Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 11:00 Cynamony miały okazję pobawić się z Drucikiem Kondycyjnie byliśmy maksymalnie zaskoczeni! oczywiście pozytywnie! Jest przewspaniały te jego charkanie wręcz dodaje mu uroku Widać też, że kocisław ma charakterek i ewidentnie w tej kwestii przypomina mi Marinę, która jest przekochana, odważna i słodka ale jak się ją wkurzy to potrafi zaoponować Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16834Skąd: Poznań Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 11:17 Drucik uwielbia tę myszę od Was poluję na filmik, który to najlepiej pokaże _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Asia_B Wiek: 50 Dołączyła: 02 Sty 2013Posty: 2926Skąd: Poznań Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 11:20 Morri napisał/a: Byliśmy na kolejnej wizycie ortopedycznej z rtg. Zdjęcia wyglądają strasznie. Ten odłamany kawałek kości się przesunął i jest tam ogólny misz-masz. Tym bardziej zaskakująca jest coraz lepsza sprawność Drucika. Radzi sobie coraz lepiej i z dnia na dzień ma coraz więcej do powiedzenia w kwestii zabawy Złości się, jeśli próbuje się go unieruchomić, gdy on nie ma na to ochoty - aż wzdycha z niezadowolenia Ale wet mówi, że trzeba się w niego wsłuchać: jeśli chce się bawić, niech się bawi - jeśli tylko zacznie mocniej utykać, trzeba go trochę przystopować i zmusić do odpoczynku. Ingerencja chirurgiczna teraz jest zbędna i niewskazana. Najważniejsze na ten moment jest wzmacnianie mięśni, co zresztą następuje - widać to gołym okiem Mocniejsze mięśnie gwarantują lepszą stabilność łapy. Ja jestem pełna podziwu dla Zwierząt, One maja zdecydowanie inny próg bólu. Natomiast dla mnie Drucik to MISTRZ, jak ON gania z tym misz maszem w kościach?? Ma coś dosypywane do karmy czy coś? _________________Do zobaczenia Aniele Cynamon Dołączyła: 16 Maj 2013Posty: 3401Skąd: Poznań Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 11:22 Bardzo się cieszę! Nasze leniwe bestie leżą rozciągnięte i nic ich nie rusza a ich mysza gdzieś przepadła w trakcie zabawy Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16834Skąd: Poznań Wysłany: Pią 23 Maj, 2014 11:29 Też mnie to nieustannie zadziwia. Ale po nim samym widać, że naprawdę ma humor - więc dobre samopoczucie nie jest udawane Zresztą nie próbowałby chyba skakać nad piłeczką w kocich wygłupach, gdyby go naprawdę bolało. Wcześniej gryzł, gdy próbowałam dotknąć kolana. Teraz nawet blizny mogę spokojnie smarować W ogóle Drutos wybaczył mi już chyba to znęcanie się nad nim, bo już mogę go wziąć na ręce i poprzytulać Wcześniej preferował mizianki obok, a nie na człowieku _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Wyświetl posty z ostatnich: Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna » Forum Fundacji dla Zwierząt » Dział ADOPCYJNY » Tęczowy Most » Drucik Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietach Dodaj temat do UlubionychWersja do druku Skocz do: Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group 119S3vf.
  • pryy574qx2.pages.dev/42
  • pryy574qx2.pages.dev/8
  • pryy574qx2.pages.dev/32
  • pryy574qx2.pages.dev/63
  • pryy574qx2.pages.dev/11
  • pryy574qx2.pages.dev/97
  • pryy574qx2.pages.dev/69
  • pryy574qx2.pages.dev/26
  • patrzy na mnie gdy nie widzę